iRobot Roomba Combo J7+ to bez wątpienia AGD Roku. Tego potrzebuje każdy
Kiedy zastanawiam się nad tym, jaki powinien być odkurzacz autonomiczny, do głowy przychodzą mi trzy rzeczy: powinien działać dyskretnie, skutecznie i bezobsługowo. I jak wykazały nasze testy, taki właśnie jest iRobot Roomba Combo j7+.
Od strony konstrukcyjnej to klasyczna Roomba - płaski, okrągły robot, którego wygląd znają wszyscy. Combo J7+ jest wykonany z solidnego tworzywa o matowym wykończeniu, które nie łapie łatwo odcisków palców i na którym nie widać zabrudzeń. Osobiście wolę też czerń od bieli, zarówno dlatego, że lepiej maskuje otarcia czy zabrudzenia, jak i ze względu na to, że mniej rzuca się w oczy - a miało być przecież dyskretnie. Kupując Combo J7+ trzeba przewidzieć miejsce na większą niż w przeciętnym robocie stację dokującą. Mimo, że oprócz zasilacza mieści w sobie też automatyczny system opróżniania zbiornika odkurzacza, oraz pojemnik na kurz, wciąż pozostaje mniejsza, niż w wielu konkurencyjnych konstrukcjach z podobnymi funkcjami.
Nie każdy błądzi, kto wędruje
Wielką zaletą tego odkurzacza jest bardzo sprawne poruszanie się po mieszkaniu. Na pokładzie znajduje się zestaw czujników, które dostarczają danych wejściowych do zaawansowanego systemu nawigacyjnego wspartego elementami sztucznej inteligencji, a dokładniej, rozpoznawania obrazów. Dzięki wbudowanej kamerze Roomba sprawnie rozpoznaje kilkadziesiąt (producent pisze o 80) rodzajów różnych obiektów i omija je. W naszych testach nie wystawiliśmy co prawda odkurzacza na próbę wykrycia, rozpoznania i ominięcia zwierzęcych nieczystości - jak na złość zwierzaki są świetnie wychowane i załatwiają swoje potrzeby tam, gdzie należy - ale typowe przeszkody takie jak kable od zasilaczy i ładowarek, porzucone zabawki czy ubrania nie stanowiły dla Roomby wyzwania. Bardzo doceniam też fakt, że po natknięciu się na obiekt, którego nie potrafił zidentyfikować (a była to psia zabawka o dość fantazyjnym kształcie), robot wysłał jego zdjęcie do aplikacji w telefonie, dzięki czemu mogłem zdecydować, co z tym znaleziskiem zrobić.
Spokojowi ducha właścicieli domów czy mieszkań z więcej, niż jednym poziomem sprzyja fakt, że odkurzacz jest wyposażony też w skuteczny czujnik uskoków, który wykrywa krawędzie i zatrzymuje oraz wycofuje Roombę, zanim ta spadnie.
Rumba Combo j7+ tworzy mapy pomieszczeń, które ma sprzątać, a dzięki aplikacji mobilnej można dokonywać na tych mapach odpowiednich korekt, zaznaczać obszary bez dostępu czy ustawiać konkretne zadania. Także z poziomu aplikacji można zaprogramować godziny sprzątania, ustawiając je tak, żeby wypadały na czas naszej nieobecności w domu, wybrać rodzaj czyszczenia, ilość dozowanych środków czystości czy liczbę przejazdów. W połączeniu ze sprawnym nawigowaniem po zmapowanych pomieszczeniach oraz zaawansowanym wykrywaniem i omijaniem przedmiotów, które mogą się pojawić na podłodze niespodziewanie, daje to razem efekt robota-nindża, który robi swoje, pozostając niewidzialnym. Nie utyka nigdzie, nie musisz go ratować z opresji. Nie widzisz go, nie słyszysz. A jednak zawsze podłoga jest wysprzątana! Co więcej, dzięki pojemnej stacji dokującej, do której odkurzacz opróżnia swój pojemnik, możesz zapomnieć też o tej kwestii. No, przynajmniej na jakiś czas. Producent podaje tu jako wartość referencyjną 60 dni bez opróżniania zbiornika stacji dokującej - nasze testy nie trwały tak długo, ale sądząc po tempie zapełniania, uzyskalibyśmy trochę gorszy wynik. Prawdopodobnie miała na to wpływ obecność dwóch zwierzaków w domu.
Elementem, który zwrócił moją uwagę, jest też naprawdę duża skuteczność sprzątania robota. Roomba Combo j7+ ma dwie szczotki - czy może raczej, wałki - z tworzywa, ukształtowane w taki sposób, że naprawdę świetnie radzą sobie z włosami i sierścią, co bardzo doceniam. Jeszcze bardziej doceniam fakt, że system ssący tego odkurzacza wydaje się być dużo silniejszy, niż w przypadku innych tego rodzaju urządzeń, a to skutkuje naprawdę skutecznym zbieraniem kurzu, pyłu i drobnych zanieczyszczeń.
Mokra robota bez zostawiania śladów
Póki co Roomba Combo j7+ wygląda na bardzo skuteczny, dobrze zaprojektowany i wykonany autonomiczny odkurzacz, lepszy od większości konkurentów pod wieloma względami, ale nie odstający od nich dramatycznie pod względem możliwości. Pora zmienić ten obraz. iRobot wyposażył swoje urządzenie w funkcję mopowania - to właśnie z jej powodu w nazwie pojawia się słowo "combo" - dzięki której możliwe jest, oprócz odkurzania, także przecieranie podłogi na mokro. Jednak prawdziwym hitem i powodem, dla którego Roomba Combo j7+ otrzymuje od nas nagrodę, jako AGD Roku jest w pełni automatyczny i bardzo skuteczny system… niemoczenia dywanów. Robot potrafi rozpoznać, po jakiej powierzchni się porusza i do jakiej zbliża, i kiedy wykryje dywan, unosi mopa wysoko, na kilkanaście centymetrów do góry, kontynuując pracę w bezpieczny sposób. To naprawdę ogromny plus, bo w przypadku większości mopujących konkurentów konieczna jest interwencja człowieka i ręczny demontaż mopa, a w przypadku tych nielicznych modeli, które potrafią go podnieść, wszystkie robią to na zaledwie około centymetr. Przy wielu dywanach to po prostu za mało i kończy się mokrymi plamami.
Sprawą, która zdecydowanie wymaga jeszcze poprawy, jest natomiast kwestia uzupełniania wody. Podczas intensywnego mopowania, szczególnie jeśli ustawi się wysokie dozowanie środków czystości oraz mycie na dwa przejazdy, Roomba bardzo szybko opróżnia wbudowany zbiornik wody. Problem polega na tym, że nie potrafi go sama napełnić, na przykład w stacji dokującej - konieczna jest interwencja użytkownika, który musi wyjąć pojemnik i uzupełnić go ręcznie.