Zwycięzca kategorii Laptop Gamingowy Roku. Przed wami Lenovo Legion 5 Pro

Ostatni rok przyniósł ewolucję na rynku laptopów, więc wybór najlepszego modelu wcale nie był taki łatwy. W plebiscycie nominowano bardzo udane propozycje, które wyróżniały się ciekawymi, innowacyjnymi rozwiązaniami, nierzadko docenianymi przez samych graczy. Ostatecznie uznaliśmy, że najlepszym wśród nominowanych modeli jest nowy Lenovo Legion 5 Pro.

06.03.2023

Lenovo Legion 5 Pro to rozpoznawalna marka, która od lat jest ceniona wśród graczy i entuzjastów. Nowy (a właściwie ubiegłoroczny) model nie wprowadza rewolucji; bardziej można mówić o odświeżeniu, usprawnieniu wcześniejszego projektu. Nie trzeba było jednak wprowadzać istotnych zmian, bo laptop zaliczał się do bardzo udanych konstrukcji. Świadczy o tym świetna jakość wykonania, ale też bardzo dobra specyfikacja. Wszystko przy zachowaniu ciekawej, stonowanej stylistyki.

Lenovo Legion 5 Pro (2022) występuje w 15- i 16-calowej wersji. Szczególnie ciekawie wypada ta druga. Świetny ekran to jedna z najmocniejszych stron laptopa. Producent zastosował panel IPS o rozdzielczości 2560 x 1600 px (proporcje 16:10), który odznacza się bardzo dobrymi parametrami – możemy liczyć na dobre odwzorowanie kolorów sRGB 100%, wysoką jasność 500 nitów, a do tego też wysoką częstotliwość odświeżania 165 Hz ze wsparciem dla technologii G-Sync i czas reakcji na poziomie 3 ms.

Źródło: Licencjodawca

Legion 5 Pro powinien spełnić oczekiwania wymagających graczy, którzy oczekują wysokiej płynności animacji w dynamicznych tytułach. Laptop jednak tak naprawdę pokaże pazur jeżeli będzie używany do czegoś więcej więcej niż grania. Profesjonaliści docenią świetną jakość obrazu, co będzie można wykorzystać podczas tworzenia treści – montowania filmów, edycji zdjęć czy renderowania. Może nie jest to poziom ekranów OLED czy superszybkich matryc IPS 240/360 Hz, ale jest naprawdę nieźle.

Sam sprzęt to nie wszystko, bo producent zadbał też o komfort użytkowania. Użytkownicy docenią wygodną, pełnowymiarową klawiaturę Legion Spectrum z 4-strefowym podświetleniem RGB LED. Touchpad jest duży i precyzyjny w działaniu, ale w razie potrzeby można go też wyłączyć.

Źródło: Licencjodawca

Na obudowie wyprowadzono naprawdę bogaty zestaw portów. Do dyspozycji oddano pięć USB (w tym dwa USB typ C), złącze Thunderbolt 4, a także wyjście HDMI i złącze audio combo. Za łączność odpowiada standardowa karta sieciowa 2.5G LAN, a do tego też układ bezprzewodowy Wi-Fi 6E z obsługą Bluetooth 5.2. Jest więc wszystko, czego możemy oczekiwać od funkcjonalnego, nowoczesnego laptopa.

Lenovo Legion 5 Pro został zamknięty w eleganckiej, metalowej obudowie, więc nie musimy się martwić o jakość wykonania sprzętu. Co prawda po bokach umieszczono spore otwory wentylacyjne, ale nie da się tego uniknąć w sprzęcie z górnej półki.

Nowa wersja Lenovo Legion 5 Pro to też nowa, lepsza specyfikacja. W sprzedaży występują konfiguracje z procesorami AMD i Intel. Warto tutaj zwrócić uwagę na modele z jednostkami Intel Core 12. generacji (Alder Lake), które bazują na hybrydowej architekturze, wprowadzają obsługę nowych, szybszych pamięci DDR5 RAM i przynoszą ogromny przyrost wydajności. Konfiguracja z procesorem Intel Core i7-12700H to prawdziwa petarda, która powinna spełnić oczekiwania wymagających użytkowników.

Specyfikacja ubiegłorocznych wersji nadal obejmuje stare karty graficzne GeForce RTX 3000 (nowsze modele GeForce RTX 4000 pojawią się dopiero w tym roku). Co istotne, producent zdecydował się na zastosowanie mocnych układów w wydajnych wersjach (nieograniczonych limitami mocy, które często podcinają skrzydła gamingowym konstrukcjom). W topowej wersji zastosowano grafikę GeForce RTX 3070 Ti z limitem TGP 125 W, która nierzadko pokonuje podobne modele w konkurencyjnych laptopach. Taka grafika pozwala na komfortową rozgrywkę w rozdzielczości 1080p czy 1600p.

Źródło: Licencjodawca

Dobra, wydajna specyfikacja to tylko połowa sukcesu gamingowych laptopów. Równie istotną sprawą jest zastosowane chłodzenie. Całe szczęście w tym przypadku jest naprawdę dobrze. Producent zastosował niezły system chłodzenia Legion Coldfront 4.0 – konstrukcja bez problemu radzi sobie z topowymi podzespołami, a przy tym cechuje się całkiem dobrą kulturą pracy (ta mogłaby być jednak lepsza). Warto jednak zaznaczyć, że laptop nie należy do zbyt kompaktowych modeli.

Lenovo Legion 5 Pro to laptop z górnej półki, który jest adresowany do wymagających użytkowników. Sprzęt wyróżnia się dopracowaną konstrukcją, mocną specyfikacją, a także dobrą funkcjonalnością. Nie jest tani, bo podstawowe konfiguracje to koszt około 7 tys. złotych, a za te lepsze trzeba wyłożyć już ponad 10 tys. złotych.

Komponent Komputerowy Roku. NVIDIA GeForce RTX 4090 nie bierze jeńców

Wybranie zwycięzcy plebiscytu Imperatory WP 2022 w kategorii "Komponent Komputerowy Roku" nie było łatwe. Wśród nominowanych znalazły się bardzo udane produkty, które spotkały się z pozytywnym odbiorem redaktorów, jak i samych klientów – niewątpliwie można mówić o rewolucyjnym sprzęcie, który będzie miał wpływ na rozwój rynku komputerowego przez kolejne lata. Zgodnie z decyzją ekspertów, najciekawszą i najbardziej innowacyjną propozycją została wybrana karta graficzna Nvidia GeForce RTX 4090.

06.03.2023

NVIDIA GeForce RTX 4090 to topowy przedstawiciel serii kart graficznych GeForce RTX 4000, które pojawiły się w komputerach stacjonarnych i laptopach. Najlepszych, najbardziej dopracowanych i najpotężniejszych kart graficznych na rynku. Nowe karty bez wątpienia będą przełomem. Nie mówimy jednak tylko o przełomie na rynku kart graficznych czy podzespołów komputerowych, ale również o przełomie na rynku gier komputerowych.

Sukces kart graficznych GeForce RTX 4000 w dużej mierze wynika z nowej architektury Ada Lovelace, która wprowadza przeprojektowane multiprocesory strumieniowe, a także usprawnione jednostki odpowiedzialne za Ray Tracing i obliczenia Tensor. W praktyce oznacza to ogromny wzrost – nie tylko wydajności, ale też efektywności energetycznej. Wystarczy wspomnieć, że możemy tutaj liczyć na ponad dwukrotnie wyższą wydajność względem starej architektury Ampere przy tym samym poborze mocy.

Nowa architektura to także jeszcze lepsza funkcjonalność, która będzie miała wpływ na graczy i streamerów. Producent wprowadził technologię DLSS 3.0 – Frame Generation, która pozwala generować dodatkowe, pośrednie klatki, tym samym znacząco zwiększając płynność animacji bez widocznego wpływu na jakość obrazu. Co prawda na premierę nie otrzymaliśmy zbyt dużej liczby gier ze wsparciem dla technologii, ale takich tytułów z biegiem czasu powinno przybywać.

Źródło: Licencjodawca

To jednak nie wszystko. Dodano też sprzętowe wsparcie dla znacznie efektywniejszego kodeka AV1, dzięki czemu karta radzi sobie ze streamowaniem wideo 4K przy płynności 120 fps utrzymując dobrą wydajność sprzętu. Szkoda jednak, że zabrakło wsparcia dla interfejsu Displayport 2.1, który będzie stosowany w najnowszych i najlepszych monitorach (szczególnie, że taki interfejs znalazł się w nowych kartach graficznych AMD Radeon RX 7000).

GeForce RTX 4090 to niejako wizytówka generacji Ada Lovelace. Na pokładzie znalazł się układ graficzny Ada Lovelace AD102, ale w mocno przyciętej konfiguracji z 16 384 jednostkami cieniującymi, 128 jednostkami RT i 512 jednostkami Tensor (może to sugerować, że za jakiś czas powstanie jeszcze wydajniejszy model z pełnym rdzeniem – np. hipotetyczny GeForce RTX 4090 Ti). Do dyspozycji oddano też 24 GB szybkiej pamięci GDDR6X 384-bit – jej przepustowość to ponad 1 TB/s (!).

Źródło: Licencjodawca

Taka specyfikacja przekłada się na rewelacyjne osiągi. Możemy liczyć na ogromny przyrost wydajności, który sięga nawet kilkudziesięciu procent względem topowych modeli z poprzedniej generacji GeForce RTX 3000. Mówimy więc o największym skoku w wydajności w skali obecnej, jak i całej poprzedniej dekady. Wszystko to przy niższym poborze energii niż topowe jednostki poprzedniej generacji. Takie możliwości jak najbardziej można nazwać rewolucją.

Na rynku pojawiła się masa autorskich, ulepszonych wersji kart 4090. Na pochwałę zasługuje jednak referencyjna wersja akceleratora (Nvidia Founders Edition), która została dopracowana przez projektantów prawie w najmniejszym calu. Zastosowane chłodzenie jest słusznych rozmiarów, ale zapewnia niskie temperatury, a do tego cechuje się bardzo wysoką kulturą pracy. Umówmy się - przy tak złożonym układzie graficznym, jakim jest AD102, niewątpliwie można mówić o sporym wyczynie.

Źródło: Licencjodawca

Nowej karty Nvidii nie ominęły jednak problemy. Największą bolączką okazało się nowe złącze zasilania 16-pin (12VHPWR), które było krytykowane za awaryjność – w sieci pojawiały się doniesienia o przegrzewaniu i topieniu gniazda, co powodowało uszkodzenie całej karty graficznej. Według oficjalnego komunikatu producenta, łącznie zidentyfikowano około 50 takich przypadków i miały one być spowodowane niewłaściwym mocowaniem wtyczki w gnieździe.

GeForce RTX 4090 to topowa karta graficzna, która świetnie wykorzystuje możliwości nowej architektury. Należy jednak zaznaczyć, że to wyjątkowa konstrukcja, która w rzeczywistości jest adresowana dla wąskiego grona odbiorców – konstrukcja sprawdzi się w najwydajniejszych komputerach do grania, ale też w stacjach roboczych do tworzenia treści. Mówimy o karcie graficznej kosztującej 10 tysięcy złotych, więc mało kto będzie mógł sobie na nią pozwolić. W tym segmencie wydajnościowym to (mimo wszystko!) naprawdę tania propozycja.

Laureat kategorii Aparat Roku. Sony A7R V daje obraz jak marzenie

W kategorii „Aparat Roku” w plebiscycie Imperatory WP 2022 wygrał model Sony A7R V. Wybraliśmy ten korpus z wielu powodów. Odstaje od konkurencji naprawdę znacznie, choć nie jest aparatem dla wszystkich. Jakość obraz zniewala nawet przy dużych powiększeniach. Bez wątpienia to najlepszy aparat, jaki zobaczył rynek fotograficzny w 2022 roku, a oto kilka powodów dlaczego.

Autor: Marcin Watemborski | 06.03.2023

Słowem wstępu, Sony A7R V to piąta generacja bezlusterkowców z matrycą o dużej rozdzielczości. Mimo tego, że ten model na pozór łączy wiele z jego prekursorem, to tylko pierwsze wrażenie. Aparat został kompletnie ulepszony – biorąc go do ręki, mieliśmy wrażenie, że go znamy, lecz jednak wymagał czasu na oswojenie. To zupełnie tak, jak z kolejną generacją samochodów – niby są podobne, ale po chwili pokazują pazur.

O ile wcześniej seria Sony A7R była uważana za wolną pod kątem zdjęć pod kątem autofokusa i zdjęć seryjnych – na pewno nie można tego powiedzieć o Sony A7R V. Pod praktycznie każdym względem, ten aparat okazał się w pełni zaspokajać potrzeby fotografującego. Z powodzeniem sprawdzi się w rękach fotografa portretowego, produktowego, a nawet miłośnika dzikiej przyrody czy sportu.

Sony A7R V wygląda dobrze już na papierze

Sony A7R V to pełnoklatkowy bezlusterkowiec cyfrowy wyposażony w 61-megapikselową stabilizowaną w 5 osiach matrycę BSI-CMOS oraz nowy i szybki procesor przetwarzania obrazu Bionz XR. Zakres natywnych czułości ISO wynosi 100-32 000, rozszerzalne do ISO 50 w dół i ISO 102 400 w górę. Co ciekawe, Sony A7R V to korpus wyposażony w opcję cyfrowego zooma od 2 do 4x.

Korpus ma znana budowę i przypomina swoim kształtem oraz ułożeniem przycisków inne z najnowszej linii Sony A7. To, co wyróżnia go w kontekście budowy, to konstrukcja ekranu. Nie jest on jedynie odchylany (jak w Sony A7 III), ale również obracany na osobnym zawiasie, jak w Sony A7 IV. To rozwiązanie jest kosmicznie wygodne i marzymy o tym, by stało się standardem w branży.

Źródło: Licencjodawca

Sam ekran o przekątnej 3,2” ma rozdzielczość 2,1 mln punktów i jest wykonany w technologii TFT LCD. Na uwagę zasługuje wizjer elektroniczny o powiększeniu 0,9x. Jest nie tylko duży, ale również bardzo szczegółowy. Jego rozdzielczość wynosi 9,44 mln punktów. Nie dopatrzycie się w nim żadnego kwadracika, a chodzi płynnie jak marzenie.

Układ autofokusa opiera się na** 693 punktach **i jest wyposażony w wiele różnych opcji i możliwości ich ustawienia, w tym czułości śledzenia oraz priorytetu ostrości lub prędkości. Chwilę wcześniej wspominaliśmy o tym, że aparat sprawdzi się w fotografii sportowej czy dzikiej przyrody i podtrzymujemy to. Prędkość 10 kl./s jest według nas wystarczająca, zwłaszcza przy ciągłym śledzeniu obiektu, kontroli ekspozycji oraz zapisywaniu zdjęć o rozdzielczości 61 Mpix.

Źródło: Licencjodawca

Filmowcy nie będą zawiedzeni. Sony A7R V nagrywa maksymalnie w rozdzielczości* 8K/25p* i w kodeku H.265. Gdy zejdziemy do 4K, możemy nagrywać obraz z klatkażem do 60 kl./s. Rejestrowanie filmów nadających się do ujęć slow motion jest możliwe realnie tylko przy rozdzielczości Full HD w 120 kl./s. Oczywiście nie możemy zapominać o profilach kolorystycznych oraz krzywych S-Log. Te opcje traktujemy jednak jako dodatek do funkcji fotograficznych i ogólnej jakości obrazu. Tak samo jest ze stereofonicznym mikrofonem.

Korpus Sony A7R V został wyposażony w podwójny slot kart pamięci UHS-II SD/ CFexpress Typu A. Oprócz tego, znajdziemy złącza USB 3,2 2. Gen, pełnowymiarowy port HDMI, wejście mikrofonowe, wejście słuchawkowe, możliwość łączności przez Wi-Fi oraz Bluetooth 5.0

Plusem jest niewątpliwie to, że Sony wciąż stosuje w swoich nowych aparatach znany akumulator NP-FZ100, który w tym przypadku wystarcza na 530 zdjęć wg standardu CIPA. Korpus waży 723 gramy z baterią i mierzy 131 × 97 × 82 mm. Cena aparatu na polskim rynku to w trakcie pisania tego artykułu 21 345 złotych, więc naprawdę dużo, ale cóż – za jakość na najwyższym poziomie trzeba zapłacić.

Źródło: Licencjodawca

Sony A7R V to według nas Aparat Roku 2022

Po wzięciu do ręki korpusu Sony A7R V mieliśmy wrażenie, że znamy ten aparat dobrze. Jest wygodniejszy w trzymaniu niż poprzednia generacja. Odczucia przypominają Sony A7 IV, chociaż tamten jest odrobinę lżejszy. Wszystkie przyciski są w znanych miejscach, a dodanie przycisku nagrywania wideo na górze, nieopodal spustu migawki to ciekawe rozwiązanie. Świadczy to o tym, że Sony jest bardzo konsekwentne w projektowaniu nowego sprzętu i słucha swoich użytkowników.

Źródło: Licencjodawca

W kwestii ergonomicznej jesteśmy zachwyceni możliwością ustawiania ekranu. Takie rozwiązanie sprawia, że fotografując z dolnej lub górnej perspektywy w zatłoczonych miejscach, nie narazimy się na uszkodzenie sprzętu. Chwilę później bez problemu możemy zrobić selfie z podglądem kadru. Chcielibyśmy widzieć podobne rozwiązania w sprzętach konkurencji.

Źródło: Licencjodawca

Na ogromną pochwałę zasługuje wizjer elektroniczny EVF. Powtórzymy to jeszcze raz – chodzi jak marzenie. Obraz jest wyraźny, odpowiednio jasny i płynny. Nie spotkaliśmy się ze specjalnymi skokami wydajności EVF-u nawet podczas pracy w studio przy działającym jedynie świetle modelującym z lampy błyskowej.

Autofokus z wykrywaniem oka i twarzy jest na wysokim poziomie. Trafnie określa miejsce ostrości i nawet podczas włączonego śledzenia radzi sobie bardzo dobrze. Oczywiście zdarzyły nam się nieostre zdjęcia, ale ich odsetek był tak marginalny, że nie zaburzyło to przebiegu sesji zdjęciowej.

Źródło: Licencjodawca

Nie ma sprzętu idealnego, czyli łyżka dziegciu

Sony A7R V jest to aparat z bardzo wysokiej półki. Bez wątpienia jest najlepszym korpusem, jaki zobaczyliśmy w 2022 roku, lecz nie jest idealny. W końcu nie można mieć wszystkiego. W przypadku Sony A7R V również dopatrzyliśmy się kilku niedociągnięć, które są właściwie tym, co ciągnie się za korpusami Sony od lat. Mówimy o 2 rzeczach.

Pierwszym aspektem, który denerwuje nas w aparatach Sony od zawsze, są kolory. W przypadku zdjęć studyjnych balans bieli jest zbyt ciepły. Skóra również ma tendencję do wpadania w żółte tony, które trzeba redukować znacznie w postprodukcji. W przypadku zdjęć dziennych z automatycznym balansem bieli, ten bywa natomiast zbyt niebieski i potrafi różnic się w zależności od konkretnego zdjęcia w serii. Skóra bywa wówczas zielonkawa. Oczywiście wszystko da się poprawić w postprodukcji i zakładamy, że osoby wybierające ten korpus nie korzystają na potęgę ze skompresowanych plików JPEG, tylko pracują w formacie RAW.

Źródło: Licencjodawca

Drugim minusem pozostaje design, lecz to sprawa bardzo subiektywna. Wzornictwo pełnoklatkowych korpusów nigdy nie było silną domeną Sony. Nawet gdy sięgniemy pamięcią do czasów lustrzanki Sony A99, to wciąż widzimy w głowie jej obłe kształty. Seria A7 – bez względu na generację – jest trochę zbyt kanciasta. Dobrze jednak, że producent w przypadku kolejnych modeli zwraca uwagę na poprawienie ergonomii, która na obecnym etapie jest już naprawdę świetna.

Złośliwi mogą się pokusić o komentarz, że cena (ok. 21 350 zł) również mogłaby być niższa, ale patrząc na ofertę konkurencji, uważamy, że ta jest sprawiedliwa. Tutaj wystarczy rzucić okiem na Canona EOS R5 z 2020 r., który dziś kosztuje 19 499 złotych.

Sony A7R V to według nas najlepszy aparat, po jaki może sięgnąć profesjonalista, zajmujący się różnymi dziedzinami fotografii. Bez wątpienia zasłużył na tytuł „Aparatu Roku” w plebiscycie Imperatory WP 2022.

uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij